1. Home
  2. »
  3. Zdrowie
  4. »
  5. Zdrowie
  6. »
  7. Zespół policystycznych jajników i otyłość

Zespół policystycznych jajników i otyłość

Mam 35 lat, moja mama jest diabetyczką, a mnie podobno grozi cukrzyca. Byłam bardzo otyła, lekarz zapisał mi więc leki i zalecił dietę i ćwiczenia. Wyjechałam na specjalny obóz w góry i udało mi się schudnąć. Po pozbyciu się 8 kg (z blisko 100 kg) wróciły mi regularne miesiączki i podobno mam nawet szansę na zajście w ciążę (choruję na zespół policystycznych jajników). Od niedawna borykam się z nadciśnieniem, a w ostatnich badaniach okazało się, że mam – jak powiedział doktor – „zmiany w metabolizmie lipidów” – obniżone stężenie cholesterolu frakcji HDL, podwyższone triglicerydy. Lekarz przepisał leki na to ciśnienie i twierdzi, że muszę dalej chudnąć, bo grożą mi cukrzyca, choroba niedokrwienna serca i nie wiadomo, co jeszcze. Nie mogę do tego dopuścić. Staramy się z mężem o dziecko i chciałabym się dowiedzieć, jakie są jeszcze inne leki i metody, żebym nie zachorowała na cukrzycę.

Anna z Wrocławia

W pani przypadku mamy do czynienia z jedną chorobą i dwoma całkiem różnymi problemami: zespołem wielotorbielowatych (policystycznych) jajników (PCE) i zaburzeniami metabolizmu glukozy. Konsekwencją PCE z jednej strony są trudności w zajściu w ciążę, z drugiej, niespodziewanie, zaburzenia przemiany materii w postaci insulinooporności. Ta ostatnia prowadzi do dalszych konsekwencji lub przynajmniej ma swój udział w powstawaniu nadciśnienia tętniczego oraz zaburzeń lipidowych i gospodarki węglowodanowej. Warto by na tym etapie sprawdzić u pani to potencjalne ryzyko związane z cukrzycą, za pomocą doustnego testu obciążenia glukozą. Co do leczenia farmakologicznego, to odpowiednia terapia ginekologiczna będzie miała na celu przywrócenie owulacji, a ponadto będzie kontynuowane leczenie nadciśnienia i zaburzeń lipidowych.

Uważam, podobnie jak pani lekarz prowadzący, że najważniejszym czynnikiem odnośnie do rokowania w pani przypadku jest otyłość. Co najważniejsze, to czynnik ryzyka, z którym pacjent może sam skuteczne walczyć i wygrać. Na recepcie dla pani sama natura napisałaby jeden lek – dieta. Nie ujmując znaczenia farmakoterapii, prawidłowe odżywianie to jedyna metoda, która może w sposób przyczynowy poprawić pani przemianę materii.

Chciałbym podzielić się z panią i czytelnikami własnym doświadczeniem. Choć nie mam nadwagi, to postanowiłem wypróbować na sobie pewne zalecenia dietetyczne i przez pewien czas mocno zredukować kaloryczność i skład posiłków. W moim menu główne miejsce zajęły na pewien czas jarzyny, warzywa i niektóre owoce. Już po tygodniu trochę schudłem i czułem się dobrze, miałem odczucie „lekkości”. Najbardziej ucieszyło mnie, że spodnie od starego garnituru znów stały się luźne. To doświadczenie pokazało mi, że na co dzień zjadam trochę za dużo. Po prostu nie ma takiej potrzeby, aby się najadać i czasem jeszcze folgować sobie ze słodyczami. Z drugiej strony, ta dieta wymagała pewnego samozaparcia i woli wytrwania. Nie odczuwałem jakiegoś silnego odczucia głodu, może tylko w pewnych okolicznościach miałem silną chęć na kanapkę z wędlinką, którą szykowałem dla dziecka. Dlatego odsyłam wszystkie osoby z nadwagą do odpowiednich publikacji lub po poradę do dietetyczki, żeby podjąć ten trud. Bo warto. Sam tego doświadczyłem, że jedzenie powinno być racjonalne, a nie poddane niewoli naszych przyzwyczajeń czy zaspokajaniu monstrualnego apetytu.

Facebook
Twitter
LinkedIn
WhatsApp
Email

NAJNOWSZE

Skip to content