Serwisy prasowe w połowie marca 2010 r. zelektryzowała wiadomość, że w słynnym amerykańskim Instytucie Wistar odkryto u myszy gen odpowiedzialny za właściwości regeneracyjne organizmu. Jak to często w odkryciach bywa, zdecydował o tym przypadek.
GENY I USZY
W laboratorium Instytutu Wistar postanowiono oznakować myszy użyte do pewnego eksperymentu, dziurkując im uszy. Gdy profesor Ellen Herber-Katz po kilku dniach poszła sprawdzić, jak mają się myszy poddane eksperymentowi, nie była w stanie ich rozróżnić. Zwierzęta miały uszy w idealnym stanie! Początkowo sądziła, że pracownik po prostu zapomniał o oznakowaniu. Jednak mimo ponownego wycięcia otworków, po kilku dniach znów uszy wszystkich myszek wyglądały tak samo – były nienaruszone!
Żmudne badania zespołu genetyków ustaliły, że za to dziwne zjawisko odpowiedzialny jest gen p21, który u myszy jest nieaktywny. U człowieka i wszystkich innych ssaków gen p21 hamuje regenerację komórek. Uprzywilejowana pod tym względem jest tylko salamandra, której może odrosnąć utracona kończyna.
Powstało więc pytanie, czy wystarczy ów gen zablokować, aby dowolna część organizmu mogła się zregenerować? Czy w istocie sprawy mają się tak prosto, jak sugerowały to między wierszami doniesienia prasowe?
W RODZINIE SSAKÓW
Droga przeniesienia doświadczenia płynącego z eksperymentu na myszkach na człowieka jest bardzo długa. Wprawdzie zarówno ludzie, jak i myszy należą do rodziny ssaków (mających jako wspólne cechy gruczoły mleczne u samic, występowanie włosów na skórze oraz stałocieplność), to różnice między poszczególnymi jej członkami są bardzo duże.
Zacznijmy od tego, że pomiędzy budową genomu myszy i człowieka występuje ponad 8 milionów różnic. Gen p21 u ludzi jest aktywny i ewentualne próby z regeneracją organów tą drogą wymagałyby zablokowania owego genu, a to już byłaby niezwykle skomplikowana sprawa. Wszelkie ingerencje w genom ludzki budzą wiele wątpliwości pod względem etycznym, prawnym, metodologicznym i psychologicznym. Wystarczy tylko wyobrazić sobie, że nikomu nie jest znany odległy efekt manipulacji genetycznych, by każdemu minęła ochota na poprawianie własnego genomu.
A MOŻE PRZESZCZEP?
Skoro narządy nie mogą nam odrastać, to może właściwy sposób pozyskania utraconych funkcji organizmu stanowi przeszczep? Historia przeszczepu różnych narządów jest już dość długa. Próby przeszczepiania trzustki sięgają roku 1966, jednakże metoda ta była początkowo obarczona dużą liczbą powikłań. Udoskonalone z czasem metody chirurgiczne oraz nowoczesne leczenie immunosupresyjne spowodowały, że w roku 2002 r. liczba udanych przeszczepów trzustki wynosiła około 20 tys. Obecnie uważa się, że wskazaniem do przeszczepu trzustki jest cukrzyca z niewydolnością nerek w fazie schyłkowej, w której planowany jest przeszczep nerki. Jeśli nie ma wskazań do przeszczepu nerki, to przeszczep trzustki może być rozważany u pacjentów z częstymi i ostrymi powikłaniami metabolicznymi cukrzycy, nieskutecznie leczonych insuliną. Amerykańskie Towarzystwo Diabetologiczne podkreśla jednak konieczność bardzo wnikliwej i starannej kwalifikacji do tego rodzaju zabiegu.