Czynnik środowiskowy
Część winy za epidemię cukrzycy typu 2 ponoszą nadwaga i otyłość, zjawiska coraz powszechniejsze we współczesnych społeczeństwach. Zgodnie z danymi National Institutes of Health około 85% osób z cukrzycą typu 2 ma nadwagę lub otyłość. Zastanawiające jest jednak to, że pozostałe 15% diabetyków z typem 2 nie ma problemów z masą ciała oraz że u około 2/3 populacji osób z nadwagą i otyłością cukrzyca się nie pojawia. Oznacza to, że związków pomiędzy stylem życia i cukrzycą typu 2 jest więcej i wykraczają one poza jedynie masę ciała.
Zanim jeszcze u osób z predyspozycją do cukrzycy typu 2 dojdzie do jawnej hiperglikemii, rozwija się u nich insulinooporność – komórki organizmu stają się mało wrażliwe na insulinę, co można porównać z mechanizmem uodparniania się bakterii na antybiotyki. Oporność insulinowa oznacza dla organizmu coraz większe zapotrzebowanie na ten hormon, ale z czasem komórki beta trzustki przestają nadążać z produkcją dostatecznej jego ilości – u chorego pojawia się wysokie stężenie glukozy we krwi – objaw cukrzycy typu 2.
Wprawdzie istnieją alternatywne hipotezy przyczyn rozwoju cukrzycy typu 2, jednak większość naukowców skłania się ku stwierdzeniu, że kwestią kluczową pozostaje oporność na insulinę. Oporność powodowana nadmiarem masy ciała – ale uwaga – nie ogólnej, ale gromadzonej w pewnych obszarach sylwetki. Większość osób z opornością na insulinę charakteryzuje się otyłością typu jabłko – mają tkankę tłuszczową skumulowaną w okolicy brzucha oraz otłuszczone organy wewnętrzne, takie jak np. wątroba. To właśnie ten sposób gromadzenia tłuszczu zakłóca prawidłowy przebieg procesów biologicznych, co prowadzi do insulinooporności, a z czasem do cukrzycy.
Pojawia się zatem pytanie – co determinuje rodzaj sylwetki, a co za tym idzie, skłonność do insulinooporności i cukrzycy typu 2? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, potocznie zwykło się mówić, że sylwetka to kwestia specyficznej „urody” danego człowieka.
Należy zwrócić uwagę, że już sam fakt większej ilości tłuszczu w organizmie zwiększa ryzyko, iż będzie się on odkładał w „lokalizacjach” niekorzystnych dla zdrowia. Warto jednak wiedzieć, że owo rozmieszczenie tkanki tłuszczowej możemy w pewnym stopniu modelować sami – za pomocą odpowiednich ćwiczeń fizycznych. Aktywność fizyczna, co równie istotne, sama w sobie powoduje zmniejszenie oporności na insulinę, ponieważ spala tłuszcz gromadzony w mięśniach. W związku z tym, w niektórych przypadkach, odpowiednie ćwiczenia oraz ich wystarczająca częstotliwość mogą zażegnać niebezpieczeństwo cukrzycy typu 2.
Jak „pracujemy” na cukrzycę typu 2?
Progresja w kierunku cukrzycy typu 2 ma charakter samonapędzający się. Pojawienie się insulinooporności, niezależnie od jej przyczyny, to w przenośni kamień, który uruchamia lawinę. Wysoki poziom krążącej we krwi insuliny stymuluje organizm do magazynowania tłuszczu. Pacjent przybiera na wadze, co zwiększa jego insulinooporność i zmniejsza wydolność komórek beta. Wraz ze wzrostem masy ciała stajemy się mniej ruchliwi, trudniej jest się nam zmobilizować do aktywności fizycznej i… koło się zamyka.
Niestety przynajmniej część winy za epidemię cukrzycy typu 2 powinny wziąć na siebie współczesne społeczeństwa. Przypuszcza się, że dostęp do tanich, kalorycznych pokarmów może mieć większy wpływ na rozwój cukrzycy typu 2 niż na masę ciała. Wynika to ze sposobów przetwarzania żywności, dodatków do jedzenia, takich jak syrop kukurydziany zawierający znaczne ilości fruktozy – co powoduje zmiany w składzie środowiska jelitowego człowieka i wpływa na jego zdrowie. Niebagatelny wpływ na rozwój cukrzycy ma coraz bardziej siedzący tryb życia, wynikający z pracy (komputeryzacja), jak i wszelkie udogodnienia i zdobycze techniki – samochody, ruchome schody, windy, piloty do telewizorów, które nie tylko nie zmuszają nas do ruchu, ale wręcz odbierają nam okazję do najmniejszej nawet aktywności.
Czynnik środowiskowy w cukrzycy typu 1
Typ 1 choroby, który nie rozwija się latami, ale ma charakter nagłego „strajku” organizmu, wydaje się być w mniejszym stopniu determinowany przez czynniki środowiskowe. Aczkolwiek pojawiają się coraz to nowe teorie próbujące tłumaczyć, dlaczego w ostatnich dziesięcioleciach przypadki cukrzycy typu 1 także są coraz powszechniejsze. Statystyki mówią o blisko pięcioprocentowej dynamice wzrostu zachorowalności na „jedynkę” rocznie, patrząc od roku 1980. Jako trzech głównych podejrzanych tego stanu rzeczy wskazuje się obecnie: zbyt mało słońca, zbyt higieniczny tryb życia oraz nadmierne spożycie mleka krowiego.
Pod wpływem słońca dochodzi do wytwarzania w skórze witaminy D. Badania prowadzone na myszach pokazują, że jeśli pozbawimy ich witaminy D, wzrasta u nich ryzyko cukrzycy. Na podstawie badań obserwacyjnych stwierdzono związek między niedoborem witaminy D i cukrzycą typu 1 także u ludzi. Niedobór tej witaminy zaburza układ odpornościowy. Wprawdzie jej brak sam w sobie nie jest przyczyną cukrzycy typu 1, ale w sytuacji, gdy dana osoba znajduje się w grupie ryzyka cukrzycy, może być on dodatkowym czynnikiem obciążającym, który przyczyni się do ostatecznego ujawnienia się choroby.
Druga z teorii, nazwana hipotezą higieny, za wzrost zachorowalności na cukrzycę typu 1 obwinia… zbytnią czystość. Zaostrzona higiena oznacza znacznie mniej interakcji związanych z bakteriami, które stymulują układ odpornościowy do działania. Kiedy nie ma tej stymulacji układ odpornościowy zaczyna pracować dużo leniwiej. W krajach rozwijających się, gdzie choroby zakaźne są częstsze, cukrzyca typu 1 występuje rzadziej niż w krajach bogatych. Badania na myszach potwierdzają to przypuszczenie – myszy wychowywane w warunkach niemalże sterylnych okazały się bardziej podatne na cukrzycę typu 1 niż te, które chowano w klatkach bez przesadnej dbałości o czystość.
Trzecia z teorii przyczyn występowania cukrzycy typu 1 wskazuje na zmiany w sposobie karmienia niemowląt. W 1980 r. naukowcy zauważyli zmniejszenie ryzyka cukrzycy typu 1 u dzieci, które były karmione piersią. Może to oznaczać, że skład mleka matki ma właściwości protekcyjne względem cukrzycy. Natomiast białko mleka krowiego jest obecnie uważane za czynnik, który osłabia układ odpornościowy, co u osób podatnych genetycznie może być bodźcem wpływającym na rozwinięcie się cukrzycy. Temat ten zaczyna być coraz bardziej zgłębiany – obecnie trwa badanie TEDDY, które analizuje wszystkie możliwe przyczyny cukrzycy typu 1 jednocześnie. Polega na skrupulatnej analizie noworodków z genetyczną predyspozycją do cukrzycy typu 1, aby ustalić, które czynniki środowiskowe będą decydowały o pojawieniu się u nich tej choroby. Badanie ma się zakończyć w 2023 r.